niedziela, 31 października 2010

Rhonda Byrne - The Secret (Sekret) PL

Dzisiejszy wpis będzie trochę nietypowy. Nie jest bezpośrednio związany z inwestowaniem, ale uważam, że każdy człowiek, a szczególnie inwestor, powinien ten film obejrzeć. Jest on bardzo dobrym uzpupełnieniem dla książki Joseph'a Murphy "Potęga podświadomości", którą też mogę Wam polecić.  Ja po przeczytaniu tej publikacji zmieniłem swoje nastawienie do życia o 180 stopni. Wiele spraw ujrzałem w innym świetle i uwierzyłem, że mogę być panem swojego losu. Dzięki temu mam inne podejście do inwestowania i innych aspektów mojego życia.

Film Sekret jest zdradzeniem najbardziej strzeżonej tajemnicy ludzi sukcesu, a opierającej się na prawie przyciągania. Dobrą informacją jest to, że każdy może z tego sekretu korzystać tak jak chce. Od wielu wieków, Ci co poznali ten sekret odnosili sukcesy. Byli między nimi Plato, Leonardo, Galileo i Einstein. Całe jego piękno polega na prostocie jego wykorzystania. Odkrywa ukryty potencjał, który drzemie w nas samych. Sprawia, że dzięki niemu stajemy się panami własnego losu. Najlepiej jednak jeśli obejrzycie go sami. Na prawdę warto.



I jakie wrażenia po obejrzeniu? Myślisz, że coś w tym jest? Jedno jest pewne, wszystko zawsze zaczyna się w naszych głowach, reszta to już tylko materializacja naszych myśli.

piątek, 29 października 2010

Wielkie rozczarowanie prywatyzacją GPW.

Ostatnimi czasy inwestowanie na warszawskiej giełdzie w debiuty było istną żyłą złota. Wiele razy przyglądałem się jak kurs rośnie w dniu debiutu o 30% żeby potem spaść poniżej ceny emisyjnej. Na ogół później wszystko wracało do normy i dawało zarobić. Ja osobiście nigdy się nie naplałem na debiuty. Teraz jednak widzę w nich możliwość szybkiego zarobku, gdy się ma wolne środki finansowe. Ja takie mam w tej chwili, czekam na większe spadki, żeby w coś zainwestować. W międzyczasie mam zamiar pospekulować trochę. Pierwszą moją inwestycją na debiucie były akcje PGE. Przy tak ogromnej redukcji dostało mi się tylko 31 walorów. Nie było więc szansy na większe zarobki. Postanowiłem więc je przetrzymać licząc na spadki, żeby dokupić więcej w późniejszym terminie. Od debiutu spadły one do poziomu poniżej 20PLN, niestety w tym okresie miałem gotówkę zablokowaną w akcjach KGHM i nie skorzystałem z okazji. Teraz czekam aż spadną do 21 i wtedy dokupię. A na razie zanim to się stanie spróbuję ugrać coś na debiucie GPW. Rozczarowany jestem tym, że dostanę tylko 25 akcji (myślałem, że będzie lepiej, tak jak z akcjami PZU). Mam zamiar dokupić więcej na debiucie, jeśli cena będzie poniżej 46PLN. Po tej właśnie cenie będą kupować instytucje finansowe, więc akcje powinny być więcej warte. Jak uda mie się dokupić to poczekam kilka dni (a może nawet w ten sam dzień) aż urosną conajmniej 10% i wtedy sprzedam. Znowu będę liczył później na to, że cena spadnie po kilku dniach (a może nie, bo ludzie nie brali kredytów na zakup, więc nie będą musieli szybko sprzedawać) i wtedy dokupię już jako inwestycję długoterminową. Zobaczymy czy mi się ten plan powiedzie;)

poniedziałek, 25 października 2010

Oszczędzanie na lokacie, czy się opłaca?

Na ogół oszczędzanie pieniędzy na lokacie nie ma większego sensu. Oprocentowanie takich lokat jest nie największe, często nawet nie pokrywa strat spowodowanych rosnącą inflacją. Aby zamrażanie pieniędzy na lokacie bankowej miało sens, oprocentowanie powinno być odpowiednio większe od poziomu inflacji. Jest możliwe znalezienie takich ofert, na ogół jednak są one kierowane dla tych z zamożniejszym portfelem, i zwykli śmiertelnicy nie mają szans ich otrzymać. Nawet teraz można znaleźć lokaty z oprocentowaniem 10%, ale aby je otworzyć należy wpłacić conajmniej 250 000 PLN, lub skorzystać z jakichś usług oferowanych przez dany bank. Oprócz tego, trzeba także pamiętać o podatku belki, który zjada 20% wypracowanych zysków.

Tak więc trzymanie pieniędzy na lokacie nie jest najlepszą inwestycją. Chyba, że ma się takie możliwości jakie ja posiadam. Normalnie nie wspominałbym o tym, ale w moim przypadku lokata dała mi ponadprzeciętny zysk w wysokości 16%. Nie jest to dostępne dla wszystkich, i teraz w sumie nawet ja nie będę mógł już powtórzyć tego wyniku. Wszystko udało mi się dzięki temu, że założyłem lokatę w Rumunii, w jednym z tamtejszych banków. W sumie to bank był polski - Millennium. Moja żona pochodzi z tego kraju, więc jako rezydentka mogła otworzyć lokatę oszczędnościową. W roku 2008, w czasie recesji, były tam niesamowite możliwości. Stopy procentowe były na tak wysokim poziomie, że banki oferowały 16% zwrotu z kapitału. Oprócz tego wszystkie zyski kapitałowe nie były objęte podatkiem, ale to się zmieniło w lipcu tego roku, i wprowadzono podatek od zysków kapitałowych wynoszący 16%. I tak jest nadal mniejszy niż ten w Polsce (20%) i ten w UK (18%). Dzięki takim możliwościom otworzyłem roczną lokatę i wpłaciłem tam kilka tysięcy funtów. Kurs finta był wtedy dość wysoki, więc się nie przejmowałem różnicami kursowymi. Poza tym trzymam tam pieniądze cały czas i ewentualnie wypłacę je jak kurs będzie odpowiednio niski. Dzięki temu powinienem zarobić kolejne pieniądze. Teraz oszczędzanie tam nie wygląda już tak różowo, oprocentowanie spadło do 8,25% dla lokaty trzy miesięcznej  no i ten podatek;/

Podsumowując, jeśli na poważnie myślicie o powiększaniu oszczędności to nie możecie robić tego na lokatach bankowych. Wszystkie środki pieniężne powinniście inwestować tam gdzie osiągnięcie zadowalające stopy zwrotu (w zależności od ryzyka, które jesteście w stanie podjąć). Na lokatach możecie trzymać tylko małą część waszego kapitału, tak na wszelki wypadek.

niedziela, 24 października 2010

Robert Kiyosaki otworzył mi oczy.



Dzisiaj chciałbym Wam napisać o pewnym wydarzeniu, które wpłynęło na to w jaki sposób postrzegam pieniądze. Będąc osobą dobrze wykształconą w dziedzinie finansów, myślałem, że już jest nie wiele rzeczy, które mogą mnie zaskoczyć. Oczywiście nie wiem wszystkiego, i jeszcze jest dużo do nauczenia. Jest jednak mała rzecz, która potrafiła zmienić wszystko to co się do tej pory nauczyłem. 

Mam na myśli książkę Roberta Kiyosaki "Bogaty ojciec, biedny ojciec". Jest to pierwsza pozycja z całej serii, napisana przez człowieka, który jest guru inwestowania dla milionów ludzi na całym świecie. Jeśli jeszcze o nim nie slyszałeś, to koniecznie zajrzyj TUTAJ. Książka ta zapoczątkowała cały cykl wydawniczy Bogatego Ojca, a w jej skład wchodzą takie bardzo dobre pozycje jak: Inwestycyjny poradnik bogatego ojca, Kto zabiera twoje pieniądze, Młody bogaty rentier i inne. Dla wszystkich zainteresowanych inwestowaniem jest to pozycja konieczna do przeczytania. Po przeczytaniu tylko pierwszej z nich zrozumiałem wiele oczywistych rzeczy. Całe moje nastawienie do pieniądza i inwestowania zmieniło się o 180 stopni. Otworzyły mi się oczy na nowe możliwości. Stwierdziłem, że inwestowanie w nieruchomości to jest to co będę chciał w życiu robić. Oczywiście nie zrezygnuję z giełdy, uważam jednak że kupno i wynajem mieszkań pozwolą mi w szybszy sposób osiągnąć wymarzoną wolność finansową. Co jest moim głównym motorem działania.

Nie będę streszczał Wam o czym jest ta książka, warto ją przeczytać samemu. Gwarantuję, że po przeczytaniu pierwszej będziecie odczuwali głód wiedzy i sięgniecie po kolejną. Kilka pozycji jest napisane praktycznie o tym samym, bardzo dużo rzeczy się powtarza. Warto więc przed zakupem przeczytać recenzję na ich temat bo szkoda czasu i pieniędzy. Na pewno możecie zapoznać się z tymi, o których wspomniałem wcześniej. Warta też polecenia jest gra, o której mówi Robert (praktycznie przy każdej okazji:)) - Cashflow. Ja osobiście posiadam jej elektroniczną wersję w wydaniu Cashflow 202, która jest rozszerzona w stosunku do pierwszej części o inwestowanie na giełdzie. Pozwala sprawdzić siebie jako inwestora i dostarcza dobrej zabawy na wiele godzin. Do tego uczy myślenia i wyrabia dobre nawyki. Ja osobiście lubię w nią grać, a wyjście z wyścigu szczurów (jeśli komputer mi nie dokopie:)) nie zajmuje mi więcej jak 30 minut.

piątek, 22 października 2010

Początki inwestowania na giełdzie

     Moja przygoda na giełdzie rozpoczęła się w 2002 roku. Był to chyba najgorszy okres dla początkującego inwestora. Świat był świeżo po atakach na World Trade Center (miałem okazję jeszcze na nim być miesiąc wcześniej, zanim go zniszczyli) i nie wyszedł jeszcze na prostą po pęknięciu bańki internetowej w 2000 roku. Większość akcji była dużo przeceniona i każdy kto zaczynał inwestowanie osiągał od razu niezłe wyniki. Dla nowicjuszy takich jak ja była to surowa lekcja, której uczę się jeszcze do dzisiaj.
    Od wielu lat interesowałem się gospodarką, ukończyłem szkołę ekonomiczną i studia ekonomiczne. Temat finansów nie był mi więc obcy. Zawsze lubiałem robić analizy, wyliczać, zarządzać. To jest to w czym czuję się naprawdę dobrze. Postanowiłem więc spróbować sił na giełdzie, która fascynowała mnie od zawsze. Wierząc we własne umiejętności rzuciłem się na głęboką wodę bez zbytniego przygotowania. Założyłem rachunek inwestycyjny w banku PEKAO S.A. i postanowiłem sam kupować akcje, bez pomocy brokera. Gdzieś usłyszałem wypowiedź prezesa PKN Orlen, że w najbliższych dwóch latach będzie chciał podwoić wartość firmy. Nie zastanawiając się długo kupiłem akje po 16 złotych, za kwotę około 3000 zł. Pieniądze na zakup akcji zarobiłem rok wcześniej podczas mojego pobytu w USA. Jako student wyjeżdżałem tam w wakacje do pracy.
     Jako, że miałem jeszcze trochę wolnej gotówki postanowiłem rozbić moją inwestycję na kilka mniejszych, żeby zminimalizować ryzyko. Wtedy jeszcze tak myślałem. Dokupiłem akcje Netii bo mi się podobała i myślałem, że jest tania, oraz jakiejś spółki internetowej (chyba nawet już nie istnieje). W między czasie kupowałem jeszcze jakieś inne spółki, le już nie pamiętam. Nie są istotne, bo inwestowałem w nie mało i nie miały wpływu na moje wyniki.
     Akcje Netii nie rosły zbytnio, a spółka internetowa nawet nieznacznie malała. Najlepszy okazał się PKN Orlen, którego wartość wzrosła do 42 zł na akcję. Miałem bardzo dużo szczęścia bo udało mi się wyjść z tej inwestycji prawie na samym szczycie i zarobiłem ponad 150%. Wtedy uwierzyłem, że jestem dobry w tym co robię. Życie jednak pokazało mi, że jest inaczej.

wtorek, 19 października 2010

Witaj na moim blogu o inwestowaniu.


Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. 
Skoro tutaj zaglądasz to znaczy, że temat inwestowania nie jest Ci obcy, albo przynajmniej masz zamiar zapoznać się z nim bliżej. Mam nadzieję, że znajdziesz tu dużo interesujących Cię informacji. Będę starał się umieszczać całą moją zdobytą wiedzę, tą którą już posiadam, oraz tą którą zdobędę. 
Tematem moich postów będą wszelkiego rodzaje inwestycje, którymi się zajmuję. Nie będę pisał o czymś o czym nie mam pojęcia. Tylko tematy dobrze mi znane z mojego doświadczenia.

Przygodę z inwestowaniem rozpocząłem w roku 2002 wchodząc na warszawską giełdę. Od tamtej pory inwestuję tam większość moich oszczędności. W tym roku postanowiłem także spróbować swoich sił w nieruchomościach oraz biznesie internetowym (czego przykładem może być także ten blog). Te dwa obszary inwestowania są dla mnie dość nowe, więc prawdopodobnie będę umieszczał więcej podstawowych informacji na ich temat. W miarę zdobywania doświadczenia i wiedzy powinny one z czasem zadowolić także bardziej zaawansowanych inwestorów. 

Jak każda osoba, tak i ja mogę się czasami mylić. Nie traktujcie więc moich wpisów jako zupełnego źródła wiedzy. Zawsze zanim podejmiecie jakieś działania inwestycyjne, sprawdźcie je w innym miejscu. Ja z mojej strony będę się starał podawać odnośniki do wszystkich ważniejszych publikacji i stron, z których sam korzystam.